Szczerze mówić to nie bardzo pamiętam, kiedy w mojej głowie zrodziła się myśl żeby wspiąć się na jakieś wyższe góry a nie tylko na szczyty tatrzańskie. Czy to było po wejściu na Rysy, Świnicę, Koprowy czy na Krywań? czy wspięciu się na Przełęcz pod Chłopkiem, która była dla mnie dużym wyzwaniem? czy po tym jak weszłam na Grelach? czy po przejściu Orlej Perci? tak naprawdę to chyba nie ma to aż takiego znaczenia. W każdym razie kilka lat temu przemknęło mi przez myśl, że chciałabym pójść gdzieś wyżej. W sferze marzeń mam kilka szczytów które chciałabym zdobyć i być może zostaną już one tylko marzeniami, ale te kilka lat temu stwierdziłam, że Kaukaz to może być całkiem realne marzenie. A skoro Kaukaz to oczywiście Elbrus, czyli 5642 m. n.p.m. Czytaj dalej
Archiwa tagu: TATRY
KRYWAŃ 2495 n.p.m. – czyli moje zrealizowane marzenie.
Od czasu kiedy weszłam na Gerlach, mam jakąś dziwną słabość do gór z krzyżem. Nie wiem dlaczego właśnie Krywań stał się dla mnie kolejnym marzeniem. Może dlatego że ta góra ma dla Słowaków szczególne znaczenie, może dlatego że szlak jest długi i męczący, a może właśnie dlatego że wszystkie zdjęcia które obejrzałam mają w sobie jakąś magię. Piękna panorama Tatr i ten krzyż ….. inny niż wszystkie ….
PO CO?, PO CO?, PO CO?, PO CO? …….
W ciągu ostatnich kilku dni bardzo, bardzo dużo osób stało się ekspertami od chodzenia po górach, himalaizmu, górskich wędrówek, wspinaczek, zimowych wypraw na ośmiotysięczniki, akcji ratunkowych, chodzenia po ścianach lodowych (niepotrzebne skreślić). Przeczytałam bardzo dużo tekstów i komentarzy na ten temat. Niektóre z nich były bardzo pomocne i wyjaśniały wiele kwestii związanych ze wspinaczką wysokogórską, jednak zdecydowanie większość z nich – była zupełnie niepotrzebna.
NIE….., wcale NIE jest mi przykro …..
Od bardzo dawna chodził mi ten tekst po głowie i nigdy nie mógł się zmaterializować, ale ostatnio po raz chyba już milionowy usłyszałam – „….jest mi bardzo przykro….” I coś we mnie pękło….
To, że jest komuś przykro, dlatego, że pasożyt dopadł właśnie mnie słyszałam już wielokrotnie. Słyszałam to w trakcie leczenia. Słyszałam w trakcie chemii. Słyszałam po leczeniu, tylko że w tamtym czasie dokładnie było widać co mi jest. Czytaj dalej
GÓRY czy ŻAGLE – taki mój mały dylemat ……..
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać co wolę – chodzenie po górach, czy żeglowanie? Taki trochę dylemat, bo szczerze mówiąc i jedno i drugie sprawia mi dużą frajdę, ale….. no właśnie – to zupełnie dwie skrajne aktywności, więc jak można powiedzieć że lubi się i jedno i drugie? Czytaj dalej
Trolltunga – czyli moja wyprawa na jedną z najbardziej znanych skał Norwegii.
Kiedy w marcu tego roku wróciłam z Norwegii mój syn zadał mi tylko jedno pytanie: „weszłaś na Język Trolla?” Niestety nie weszłam, bo szlaki wysoko w górach w Kraju Trolli otwierane są dopiero w maju. Już wtedy wiedziałam, że kiedyś tam wrócę. Wrócę głównie po to żeby zobaczyć ten kawałek skały.
Nasz wakacyjny pobyt w Norwegii zaplanowałam ze szczegółami, a Język Trolla – to miał być trzeci punkt programu. Niestety pogoda bardzo pokrzyżowała nam plany i musieliśmy je na bieżąco weryfikować, bo wiedziałam, że Trolltungi nie odpuszczę. Czytaj dalej
W górach z dziećmi …..
Temat do którego przymierzałam się już od dawna, ale odkładałam go na później, bo ciągle miałam jakieś nowe przemyślenia. Jednak po moich ostatnich wędrówkach po norweskich górach i po tym co tam zobaczyłam, tekst napisał się praktycznie sam.
Ale znowu zacznę od siebie. Jakiś czas temu widziałam w tatrzańskiej dolinie taki obrazek: mama, tata i dwoje dzieci Czytaj dalej
Norwegia latem, czyli moja druga wizyta w Kraju Trolli i …… na pewno nie ostatnia.
Pierwszy raz odwiedziłam Norwegię pięć miesięcy temu. Była wtedy zima. A na północy była jeszcze większa zima niż w Polsce. Wtedy nie udało mi się zbyt dużo zobaczyć, a ilość śniegu nie dała mi dojechać tam gdzie chciałam. Nie było więc innej opcji, jak powrót do Kraju Trolli latem. W międzyczasie mój syn zrobił listę miejsc, które koniecznie trzeba w Norwegii odwiedzić i zobaczyć. Na pierwszym miejscu oczywiście była Trolltunga…… Czytaj dalej
Moja Norwegia – czyli kraj fiordów, Troli i niekończących się tuneli.
Tak naprawdę to nie wiem co takiego niezwykłego jest w Norwegii, ale zawsze chciałam tam pojechać. Może to po prostu te fiordy… Zawsze fascynowało mnie oglądanie zdjęć pionowych skał wyrastających z wody, stromych głazów odbijających się w czarnej niczym nie zmąconej wodzie. Pamiętam, że wiele, wiele lat temu bardzo marzył mi się Nordkapp, ale zawsze wydało mi się to potwornie daleko. No cóż może tym razem to nie był Przylądek Północny, ale jednak poleciałam do Norwegii.
Miał być blog o bieganiu i pasożycie, a co mi wyszło………..????
Tak naprawdę to statystycznie rzecz biorąc tego biegania jest najmniej. Jest trochę o moich doświadczeniach z pasożytem, o moich refleksjach związanych z chorobą, coraz więcej o górach i żeglowaniu, a gdzie bieganie? Po raz kolejny przytoczę jedno z ulubionych powiedzeń Kasi: „chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach….” . Miałam biegać, i co? Czytaj dalej