Gosia …… nie potrafię się z Tobą pożegnać ……..

Wielokrotnie pisałam już o tym, że od wielu lat, śmierć jest nieodzowną częścią mojego życia i że powinnam się na nią trochę uodpornić. W ciągu ostatnich lat zabrała moich rodziców i wiele bliskich mi osób – tych z mojej najbliższej rodziny i również z tej dalszej. Zabrała wielu moich znajomych, przyjaciół, wiele osób które po prostu znałam, z którymi spotykałam się na co dzień, z którymi pracowałam, żeglowałam, imprezowałam i piłam piwo. 

Tylko czy na śmierć można się choć w najmniejszym stopniu uodpornić? Każda śmierć zostawia w nas ślad na długie lata, a może już na zawsze. Fakt, że po jakimś czasie ten ból trochę mija, ale wydaje mi się że wraz z upływem czasu, ból po stracie nigdy nie mija na zawsze.

Co roku odchodzą również bliskie mi osoby onkologiczne, bo ten nasz pasożyt potrafi być bardzo zdradliwy. W lutym odeszła Ania z którą kiedyś żeglowałam i która nie miała jeszcze trzydziestki i szmat życia przed sobą.

W czwartek odeszła Gosia…….

Czytaj dalej

Dlaczego ciągle się boję ???

Jakiś czas temu, jeszcze na początku mojej drogi z pasożytem u boku, poznałam pewną dziewczynę. Też onkologiczną. Gdy poznałyśmy się bliżej, powiedziała mi że od momentu zakończania leczenia, żyje w ciągłym strachu. Czytaj dalej

Nie jestem trędowata – czyli czy można zarazić się rakiem ???

Pytanie absurdalne, ale jak przyjrzeć się temu głębiej i popatrzeć na reakcje niektórych ludzi na nas – onkologicznych, to możemy dojść do bardzo ciekawych wniosków. Jeszcze jakiś czas temu nie bardzo zwracałam uwagę na negatywne reakcje ludzi na stwierdzenie że jestem onkologiczna. Od niedawna jednak bardziej zwracam na to uwagę. Czytaj dalej

Cycki – czyli ziemia niczyja ………..

Dokładnie takie zdanie usłyszałam od pewnej pani doktor. Zresztą nie byle jakiej pani doktor. Pani doktor jest lekarzem – chirurgiem – onkologiem i pracuje w jednym z lepszych warszawskich szpitali, a zdanie powyższe zostało wypowiedziane właśnie w tym szpitalu na konferencji poświęconej profilaktyce raka piersi. Czytaj dalej

Pacjencie ……. lecz się sam……..

Coraz częściej w moim otoczeniu pojawiają się osoby, które pasożyt atakuje po raz kolejny. Przynajmniej teoretycznie powinno być tak, że skoro już raz przeszliśmy tę ścieżkę i już raz poradziliśmy sobie z nim, to kolejny raz powinien być trochę łatwiejszy. No bo skoro już raz przez to przeszliśmy to wiemy co robić, do kogo się udać i jak sobie z taką sytuacją poradzić.

Teoretycznie. Czytaj dalej

TATRY 2017 – część II – czyli przez Zawrat i Świnicę na …….Słowację.

Po zejściu z Koziego Wierchu poszłam spać. Może nie to, że byłam aż tak bardzo zmęczona, ale chciałam dobrze wypocząć, bo na kolejne dni miałam bardzo konkretne i dość ekstremalne plany. Poszłam spać jeszcze zanim zapadł zmrok, a następnego dnia wstałam niedługo po wschodzie słońca. Ogarnęłam się w miarę szybko i ruszyłam na szlak. Kilka minut po 8.00 zameldowałam się na Zawracie. Czytaj dalej

TATRY 2017 – część I – czyli moja Orla Perć………

……. która chodziła za mną od dwóch lat. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek dojrzeję do tego, że mogłabym przyjść Orlą Percią. Kiedy trzy lata temu pojechałam w Tatry niedługo po mojej operacji, szczytem moich marzeń było wejście na Zawrat. Weszłam na Zawrat i zeszłam po łańcuchach czarnym szlakiem na Halę Gąsienicową. Później były i Rysy i Gerlach, a skoro dałam radę, to Orla Perć zaczęła mi się coraz bardziej materializować. Czytaj dalej

Nic nie jest takie jak nam się wydaje……..

Znowu mnie jakaś taka refleksja ogarnęła, ale jak patrzę na życie toczące się wokół mnie, to coraz bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Każdy z nas gra jakąś rolę i coś udaje…. Próbuje naginać rzeczywistość i przekonywać wszystkich wokół, że jest dokładnie odwrotnie Czytaj dalej

IPORAKU ….. czyli nasze życie po zakończeniu leczenia…..

Przez ostatnie trzy lata, spotykam coraz więcej osób, które po zakończeniu leczenia i powrocie do “normalnego” życia, mają coraz większe problemy z poradzeniem sobie z tą “normalnością”. Wiele razy pisałam o tym czego otoczenie wymaga od nas po powrocie do żywych i wiele razy próbowałam tłumaczyć, że to życie „po raku” pozostawia jednak wiele do życzenia. Na zewnątrz niby wszystko jest w porządku, ale w środku, wewnątrz nas wiele rzeczy stoi na głowie. Poza tym ta ciągła huśtawka nastrojów, Czytaj dalej

Kiedy w Twoim otoczeniu są inni nosiciele pasożytów……..

…….. to moment kiedy dostajesz diagnozę „nowotwór złośliwy” nie jest końcem świata.

Może zabrzmiało to dziwnie, ale chcę Wam dziś opowiedzieć właśnie o takim przypadku. Z mojego najbliższego otoczenia

Od kilku ładnych lat pracuje ze mną pewna kobieta. Nazwijmy ją Panią X.  Pani X. była jedną z tych osób, które bardzo przeżyły moją diagnozę. To była ta osoba, która zarządziła u mnie w pracy produkcję soku z buraków kiedy spadała mi morfologia. Która zawsze pilnowała żebym jadła to co powinnam i wyrzucała mnie do domu jak nie miałam siły, Czytaj dalej