ŻYCIE W CZASACH ZARAZY

Właśnie mija miesiąc naszej izolacji. Miesiąc od czasu kiedy nasze życie z dnia na dzień zmieniło się o 180 stopni. Pięć tygodni temu chyba nikt nie zdawał sobie sprawy jak ten czas epidemii będzie wyglądał, ale z dnia na dzień szara rzeczywistość zarazy oganiała nas coraz bardziej. Ups, chyba mi wyszło jak początek jakieś tandetnej powieści, a nie o to mi chodziło.

Generalnie to chyba wszyscy mają dość, a cały paradoks polega na tym, że przecież ciągle narzekaliśmy na chroniczny brak czasu i życie w ciągłym biegu. A teraz ? Czytaj dalej

Zanik mięśni ??? Naprawdę ???

Kilka tygodniu temu zauważyłam że z moją ręką dzieje się coś dziwnego. Właściwie nie z ręką tylko z barkiem, ale efekt był taki, że miałam potworny problem ze zdjęciem bluzki, z zapięciem stanika, że nie wspomnę już o umyciu pleców czy spaniu na prawym boku.

Zawsze wydawało mi się, że znam swoje ciało i zwykle staram się mieć kontrolę nad nim i wyłapuję gdy coś jest nie tak. Tym razem musiałam jednak coś przeoczyć.

Czytaj dalej

Problemy z wagą czyli o diecie słów kilka……….

Tak naprawdę to sztuka komponowania posiłków nigdy nie była moją mocną stroną. Od kiedy pamiętam zawsze miałam problemy z wagą i w związku z tym wiele, wiele lat temu zaczęłam ćwiczyć. Dawno temu chodziłam na siłownię, bo wtedy sprawiało mi to frajdę, wtedy też zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to co jem. Czytaj dalej

DRENAŻ LIMFATYCZNY – co to właściwie jest i na czym on polega?

Słyszałyśmy ten zwrot wiele razy, ale co to właściwie jest ten drenaż limfatyczny? Słyszałam o drenażu dużo, o tym jaki jest ważny kiedy puchnie ręka, o tym, że powinien go robić ktoś, kto naprawdę jest fachowcem i na tym się zna. Drenaż – może ze względu na taką twardą i mocną nazwę kojarzył mi się z takim silnym uciskiem, z masażem wykonywanym z dużą siłą, no bo przecież trzeba udrożnić przepływ limfy i „przepychać” ją dalej. Tak to widziałam, ale rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. Czytaj dalej

Rok życia w symbiozie …….. z pasożytem.

Minął rok, dobry rok, (nie wiem, czy) z żalem dziś żegnam go ……. W każdym razie żegnam, bo 7-go lipca minął rok. Dokładnie rok. Rok temu zakończyłam pierwszy etap leczenia. To właśnie wtedy usłyszałam od mojej pani Doktor, że mam żyć „normalnie”. Żyję. Ale czy normalnie? Zależy jak dla kogo. Dużo się przez ten rok wydarzyło. Dużo dobrych rzeczy, ale i tych o których chciałabym nie pamiętać. Przede wszystkim nauczyłam się życia w symbiozie – symbiozie z moim pasożytem. Przestałam się oszukiwać, że jeszcze kiedyś będzie ono wyglądało tak jak było „przed” pasożytem, bo ja nie chcę dzielić życia na „przed” i „po” nim, ale………  No właśnie cały czas jest to ale…….. Czytaj dalej

O tym jak ważne jest bycie wśród ludzi w trakcie choroby…….

Tak sobie myślę, że już wielokrotnie na ten temat pisałam. Gdzieś tam przy okazji ten temat się pojawiał. O tym, że nie wolno zostawiać ludzi samych z ich rakiem, o tym, że trzeba dawać takim ludziom wsparcie, pokazywać że są potrzebni, że mają jeszcze coś do zrobienia. Czy wreszcie o tym że tacy ludzie powinni mieć jakieś zajęcie, Czytaj dalej

Dlaczego tak bardzo trzeba dbać o rękę po wycięciu węzłów chłonnych?

Przy okazji wielu wpisów poruszałam temat „niepełnosprawności” ręki już wielokrotnie. Niedawno pisałam że na przełomie listopada i grudnia zauważyłam że ręka zaczęła mi puchnąć. Dlaczego? Przecież od operacji uczciwie ćwiczyłam, robiłam masaż pilnowałam żeby nic się nie działo, Czytaj dalej

Moje spotkanie z Amazonką – czyli o wsparciu i „niesieniu nadziei”….

W chwili kiedy rozpoczęłam leczenie, czyli w październiku 2013 – moja Pani Doktor powiedziała mi o możliwości spotkań z psychologiem jeżeli tylko będę miała taką potrzebę. Miałam wtedy własną psycholog, z którą spotykałam się regularnie, więc grzecznie odmówiłam. Później, już w trakcie chemii wiele razy proponowano mi spotkania z Amazonkami, Czytaj dalej

Rehabilitacja – czyli o tym komu są potrzebne ćwiczenia……..(na czas)???

Po każdej operacji potrzebna jest rehabilitacja, o tym wiedzą wszyscy. Nie przypuszczałam, że po mojej operacji ćwiczenia zaczną się już następnego dnia. To były bardzo delikatne ćwiczenia, musiałam po prostu powoli podnosić rękę na tyle na ile mogłam, zginać ją w łokciu no i ćwiczyć dłoń. No i nauczono mnie masowania ręki, całej ręki, ramienia, przedramienia i dłoni. Taki był początek. Czytaj dalej

Rok życia z pasożytem – badania, chemia i operacja.

Mam koleżankę, która twierdzi że jestem zadaniowcem – cokolwiek to znaczy. Ona rozumie to tak, że mam do zrealizowania cel i po prostu to robię. A potem następny i następny. I pewnie coś w tym jest bo przez cały poprzedni roku dokładnie tak funkcjonowałam. Od badania do badania, od chemii do chemii, potem operacja, kolejne wizyty u lekarzy, naświetlania, kolejne badania…… Po prostu odhaczałam kolejne wykonane zadania i koncentrowałam się na następnych. Czytaj dalej