Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 4 – ostatnia)

Po jakimś tygodniu postanowiłyśmy że czas ruszać dalej. Znowu miałyśmy dylemat jechać czy jeszcze zostać, bo nawiązałyśmy kolejne internacjonalne znajomości. Pamiętam, że koło nas rozbiła się para Brytyjczyków, i kolejne wieczory spędzałyśmy na darmowych konwersacjach. Chyba właśnie wtedy na kempingu w Luksemburgu zrozumiałam co oznacza tak naprawdę stwierdzenie że podróże kształcą. Nas na pewno sporo podkształciły i to nie tylko językowo (choć śmiem twierdzić że nasz angielski bardzo się poprawił po tych kilku tygodniach), ale ogólnie nauczyłyśmy się dawać sobie radę w różnych warunkach i sytuacjach i poruszać się po świecie. No i sporo też zobaczyłyśmy.

Czytaj dalej

Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 3)

Ten Paryż to był taki kolejny powiew wielkiego świata. Zobaczyłyśmy jak ludzie żyją na zachodzie, w świecie, na który nas, po latach życia w zatęchłej komunie nie było stać. To było cholernie przykre, że żeby kupić sobie puszkę coli musiałyśmy oszczędzać na jedzeniu i na metrze. Choć z drugiej strony byłyśmy trochę do przodu po podróż do Paryża miałyśmy za darmo, więc nie musiałyśmy głodować i mogłyśmy trochę popróbować francuskich serów. Po ponad tygodniu zaczęłyśmy się zastanawiać co dalej. Czytaj dalej

Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 2)

Dwa tygodnie szybko minęły i musiałyśmy zastanowić się co dalej. Tak naprawdę to decyzję podjęłyśmy już w Lionie. Wracamy stopem, bo wtedy zaoszczędzimy sporo pieniędzy. Musiałyśmy to tylko jakoś zorganizować. Zaczęłyśmy wszystko rozplanowywać. Pomogło nam w tym kilku chłopaków – Polaków, poznanych w Monaco, którzy jak twierdzili jeździli tylko stopem. Powiedzieli nam że dziewczynom jest zdecydowanie łatwiej złapać okazję tylko musimy schludnie i porządnie wyglądać. No więc klamka zapadła, a wybór co do następnego punktu naszej podróży padł na Paryż, bo tam mieszkali znajomi, znajomych Majki. Musiałyśmy tylko poinformować o tej decyzji Ciotkę i naszych rodziców. Czytaj dalej

Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 1)

Kiedy pomyślę sobie o podróży życia, to pomimo faktu że zjechałam już kawał świata i byłam w wielu ciekawych miejscach, zawsze z największym sentymentem wspominam moją podróż po Europie w roku 1991. Osoby w wieku zbliżonym do mojego pewnie pamiętają, że rok 1991 był rokiem kiedy zniesiono wizy na zachód i można było bez ograniczeń ruszać w świat. Co prawda bez ograniczeń to taka trochę przenośnia, bo sporym ograniczeniem były dewizy, a co za tym idzie opłaty za transport, zakwaterowanie no i trzeba było przecież w tych podróżach coś jeść….

Czytaj dalej

PO CO?, PO CO?, PO CO?, PO CO? …….

W ciągu ostatnich kilku dni bardzo, bardzo dużo osób stało się ekspertami od chodzenia po górach, himalaizmu, górskich wędrówek, wspinaczek, zimowych wypraw na ośmiotysięczniki, akcji ratunkowych, chodzenia po ścianach lodowych (niepotrzebne skreślić). Przeczytałam bardzo dużo tekstów i komentarzy na ten temat. Niektóre z nich były bardzo pomocne i wyjaśniały wiele kwestii związanych ze wspinaczką wysokogórską, jednak zdecydowanie większość z nich – była zupełnie niepotrzebna.

Czytaj dalej

Vancouver 2017 …….

Jakiś czas temu obiecałam napisać kilka słów o moim majowym pobycie w Kanadzie z Grupą Żeglarską Onko-Sailing. Trochę czasu już minęło, a ja ciągle nie mogę się zebrać żeby o tym napisać. Ale już się poprawiam….

Nasz wyjazd został zaplanowany na koniec maja, Czytaj dalej

Czy ja jestem odważna?

Skąd takie pytanie? Otóż niedawno usłyszałam od kilku osób, że jestem odważna. Nie ukrywam, że byłam tym trochę zaskoczona. Ja? Odważna? Wiele rzeczy mogłabym o sobie powiedzieć, ale odwaga na pewno nie byłaby cechą charakteru, którą wymieniłbym. Czytaj dalej

Moje norweskie refleksje – czyli wrażenia po wizycie w Kraju Trolli

Podróż do Kraju Trolli, to było dla mnie takie zupełnie nowe doświadczenie. Zakochałam się w tym kraju już w marcu kiedy pojechałam tam po raz pierwszy, ale wtedy to była taka bardzo szybka wizyta. Teraz chciałam zobaczyć znacznie więcej, Czytaj dalej

W górach z dziećmi …..

Temat do którego przymierzałam się już od dawna, ale odkładałam go na później, bo ciągle miałam jakieś nowe przemyślenia. Jednak po moich ostatnich wędrówkach po norweskich górach i po tym co tam zobaczyłam, tekst napisał się praktycznie sam.

Ale znowu zacznę od siebie. Jakiś czas temu widziałam w tatrzańskiej dolinie taki obrazek: mama, tata i dwoje dzieci Czytaj dalej

7-go lipca są moje urodziny……., a poza tym – SHOW MUST GO ON.

Rok temu, dokładnie w moje urodziny – 7 lipca minęła pierwsza rocznica zakończenia mojego leczenia. Tego najbardziej inwazyjnego leczenia. Ten pierwszy rok był trudny. Musiałam wiele rzeczy poukładać sobie na nowo, nauczyć się żyć na nowo, Czytaj dalej