Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 2)

Dwa tygodnie szybko minęły i musiałyśmy zastanowić się co dalej. Tak naprawdę to decyzję podjęłyśmy już w Lionie. Wracamy stopem, bo wtedy zaoszczędzimy sporo pieniędzy. Musiałyśmy to tylko jakoś zorganizować. Zaczęłyśmy wszystko rozplanowywać. Pomogło nam w tym kilku chłopaków – Polaków, poznanych w Monaco, którzy jak twierdzili jeździli tylko stopem. Powiedzieli nam że dziewczynom jest zdecydowanie łatwiej złapać okazję tylko musimy schludnie i porządnie wyglądać. No więc klamka zapadła, a wybór co do następnego punktu naszej podróży padł na Paryż, bo tam mieszkali znajomi, znajomych Majki. Musiałyśmy tylko poinformować o tej decyzji Ciotkę i naszych rodziców. Czytaj dalej

Stopem przez Europę ….. w 1991 roku. (część 1)

Kiedy pomyślę sobie o podróży życia, to pomimo faktu że zjechałam już kawał świata i byłam w wielu ciekawych miejscach, zawsze z największym sentymentem wspominam moją podróż po Europie w roku 1991. Osoby w wieku zbliżonym do mojego pewnie pamiętają, że rok 1991 był rokiem kiedy zniesiono wizy na zachód i można było bez ograniczeń ruszać w świat. Co prawda bez ograniczeń to taka trochę przenośnia, bo sporym ograniczeniem były dewizy, a co za tym idzie opłaty za transport, zakwaterowanie no i trzeba było przecież w tych podróżach coś jeść….

Czytaj dalej

PO CO?, PO CO?, PO CO?, PO CO? …….

W ciągu ostatnich kilku dni bardzo, bardzo dużo osób stało się ekspertami od chodzenia po górach, himalaizmu, górskich wędrówek, wspinaczek, zimowych wypraw na ośmiotysięczniki, akcji ratunkowych, chodzenia po ścianach lodowych (niepotrzebne skreślić). Przeczytałam bardzo dużo tekstów i komentarzy na ten temat. Niektóre z nich były bardzo pomocne i wyjaśniały wiele kwestii związanych ze wspinaczką wysokogórską, jednak zdecydowanie większość z nich – była zupełnie niepotrzebna.

Czytaj dalej

Tatrzański Cmentarz Symboliczny – czyli hołd oddany tym, którzy zostali w górach na zawsze.

Jest takie miejsce, o którym trzeba napisać w Dzień Zaduszny. Jakiś czas temu, po naszej wyprawie w Tatry obiecałam że to zrobię. I właśnie teraz jest na to czas. To SYMBOLICKY CINTORIN – miejsce w Tatrach Słowackich niedaleko Popradzkiego Stawu. Czytaj dalej

Vancouver 2017 …….

Jakiś czas temu obiecałam napisać kilka słów o moim majowym pobycie w Kanadzie z Grupą Żeglarską Onko-Sailing. Trochę czasu już minęło, a ja ciągle nie mogę się zebrać żeby o tym napisać. Ale już się poprawiam….

Nasz wyjazd został zaplanowany na koniec maja, Czytaj dalej

TATRY 2017 – cz. III – Hilińska Dolina, Koprowy, Rysy i powrót na polską stronę…….

Obudziłam się dokładnie o 5.00 rano, zjadłam śniadanie i ogarnęłam moje „legowisko”. Decydując się na spanie „na dziko” miałam trochę wątpliwości jak to będzie, ale podobno zawsze musi być ten pierwszy raz. Nikt na mnie nie napadł, dzikie zwierzęta też mnie nie dopadły. Rano odwiedziła mnie tylko polna myszka. Bałam się trochę czy nie zmarznę, Czytaj dalej

TATRY 2017 – część II – czyli przez Zawrat i Świnicę na …….Słowację.

Po zejściu z Koziego Wierchu poszłam spać. Może nie to, że byłam aż tak bardzo zmęczona, ale chciałam dobrze wypocząć, bo na kolejne dni miałam bardzo konkretne i dość ekstremalne plany. Poszłam spać jeszcze zanim zapadł zmrok, a następnego dnia wstałam niedługo po wschodzie słońca. Ogarnęłam się w miarę szybko i ruszyłam na szlak. Kilka minut po 8.00 zameldowałam się na Zawracie. Czytaj dalej

TATRY 2017 – część I – czyli moja Orla Perć………

……. która chodziła za mną od dwóch lat. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek dojrzeję do tego, że mogłabym przyjść Orlą Percią. Kiedy trzy lata temu pojechałam w Tatry niedługo po mojej operacji, szczytem moich marzeń było wejście na Zawrat. Weszłam na Zawrat i zeszłam po łańcuchach czarnym szlakiem na Halę Gąsienicową. Później były i Rysy i Gerlach, a skoro dałam radę, to Orla Perć zaczęła mi się coraz bardziej materializować. Czytaj dalej

Moje pokanadyjskie refleksje …

Ten ostatni miesiąc był dla mnie bardzo intensywny i nazbierało się kilka tematów do opisania, tylko u mnie jak zwykle, jest spory problem ze znalezieniem czasu żeby usiąść i spokojnie popisać. Może mi się to uda jak dzieci pojadą na wakacje, chociaż znowu powinnam powiedzieć że nadzieją matką głupich. Ale trzeba tę nadzieję mieć …..

Nadrabianie moich zaległości zacznę od początku czyli od Kanady i moich wrażeń i refleksji po odwiedzeniu tego kraju. Czytaj dalej

NIE….., wcale NIE jest mi przykro …..

Od bardzo dawna chodził mi ten tekst po głowie i nigdy nie mógł się zmaterializować, ale ostatnio po raz chyba już milionowy usłyszałam – „….jest mi bardzo przykro….” I coś we mnie pękło….

To, że jest komuś przykro, dlatego, że pasożyt dopadł właśnie mnie słyszałam już wielokrotnie. Słyszałam to w trakcie leczenia. Słyszałam w trakcie chemii. Słyszałam po leczeniu, tylko że w tamtym czasie dokładnie było widać co mi jest. Czytaj dalej