Tak na prawdę, to chciałam, żeby ten tytuł był dłuższy, ale trochę mi nie wyszło, bo za dużo chciałam w nim napisać. Więc napiszę to wszystko trochę inaczej. Ale zacznę od początku. Czytaj dalej
Archiwum kategorii: MOJE REFLEKSJE
Szczęśliwe życie „po” raku……… tylko dlaczego jest ono takie trudne???
Coraz częściej trafiam w różnych miejscach na temat depresji „po” raku. Na temat problemów z psychiką po zakończeniu leczenia. Nie w trakcie leczenia, ale kiedy ono się kończy, w chwili kiedy wracamy do tego „normalnego” życia. Tak sobie coraz częściej myślę, dlaczego tak jest, że ten powrót do normalności jest taki trudny. Właściwie to z miesiąca na miesiąc powinno być coraz lepiej, a jest ……. no właśnie, jest dokładnie odwrotnie. Czytaj dalej
Każdy kiedyś musi odejść, czyli o tym czy trzeba bać się śmierci……..
Jakiś czas temu rozmawiałam via Messenger z Jolą. Jola mieszka w Anglii i często komentuje to co piszę, więc można powiedzieć że znamy się trochę wirtualnie. Jola walczy z pasożytem i powiedziała mi że czeka na przyjazd do Polski, bo wtedy będzie mogła kupić książkę księdza Kaczkowskiego. Więc, żeby Jola długo nie czekała, wysłałam jej swój egzemplarz. Ale zanim wysłałam książkę, jeszcze raz ją przeczytałam. Czytaj dalej
Każdy może zachorować………
Dokładnie tak, pasożyt nie wybiera…… Od kilku dni bardzo głośno jest o chorobie Kory i o jej apelach o pomoc, prośby o wsparcie materialne, bo jej leczenie kosztuje ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie, a Kory po prostu na to nie stać. Dziwne, piosenkarka, osoba znana, sławna, dobrze zarabiająca, w końcu co to jest 20 tysięcy …… Czytaj dalej
Przecież już jesteś zdrowa………..
No właśnie….. jak często słyszymy takie słowa? Niedawno pisałam o tym, że nie widać po mnie choroby i że za dobrze wyglądam. Tak na marginesie, to znowu usłyszałam te słowa kilka dni temu i to od pani w ZUS-ie. To prawda. Na pierwszy rzut oka, po wielu z nas nie widać tych wszystkich ciężkich przejść, które mamy za sobą. To jest dokładnie tak, jak kiedyś napisałam – może powinniśmy mieć wytatuowane na czole, że jesteśmy onkologiczni? Może wtedy bylibyśmy wiarygodni. Czytaj dalej
ŻYCIE TOCZY SIĘ DALEJ………..
W sumie to dobrze że się toczy, ale skłamałabym, gdybym powiedziała, że wszystko wróciło do normy i jest tak jak dawniej, czyli przed pasożytem. Nie jest. To znaczy z pozoru, jak tak popatrzeć na to życie z boku, to wydawać by się mogło wszystko jest na właściwym miejscu. Wstaję codziennie rano, Czytaj dalej
Nasza Pani Kapitan Magdalena Górecka – czyli o tym dlaczego z Magdą popłyniemy choćby w balii i na koniec świata…..
Nie znam aż tak dobrze środowiska żeglarskiego, ale znam trochę ludzi żeglujących lub w jakiś sposób z żeglarstwem związanych. W marcu tego roku, kiedy zaczęłam mówić głośno o naszych planach związanych OnkoRejsem, większość opinii jakie usłyszałam nie były zbyt optymistyczne. Przede wszystkim skład załogi, bo wtedy było już wiadomo że popłyną same kobiety, a baba na jachcie to przecież – wszyscy wiedzą…… Czytaj dalej
Czy powinnam przepraszać za to że nie widać po mnie choroby?
Czy znacie tekst z sieci zatytułowany „Co się kryje pod czerwoną sukienką?” Kto jeszcze nie czytał, powinien to zrobić. Link jest na moim profilu na FB. Zamieściłam go niedawno, jako konkluzję do moich kilku niedawnych rozmów z różnymi ludźmi…..
Jak powinna wyglądać osoba chora na raka? Jak powinien wyglądać ktoś w trakcie leczenia? Ktoś po leczeniu? Moje leczenie takie inwazyjne zakończyłam rok temu. Tak, to prawda, wtedy wyglądałam źle, Czytaj dalej
Rok życia w symbiozie …….. z pasożytem.
Minął rok, dobry rok, (nie wiem, czy) z żalem dziś żegnam go ……. W każdym razie żegnam, bo 7-go lipca minął rok. Dokładnie rok. Rok temu zakończyłam pierwszy etap leczenia. To właśnie wtedy usłyszałam od mojej pani Doktor, że mam żyć „normalnie”. Żyję. Ale czy normalnie? Zależy jak dla kogo. Dużo się przez ten rok wydarzyło. Dużo dobrych rzeczy, ale i tych o których chciałabym nie pamiętać. Przede wszystkim nauczyłam się życia w symbiozie – symbiozie z moim pasożytem. Przestałam się oszukiwać, że jeszcze kiedyś będzie ono wyglądało tak jak było „przed” pasożytem, bo ja nie chcę dzielić życia na „przed” i „po” nim, ale……… No właśnie cały czas jest to ale…….. Czytaj dalej
O pozytywnych aspektach „pasożyta”…….
Tak sobie patrzę wstecz na jakieś dwa ostatnie miesiące mojego życia i powoli zaczynam dochodzić do bardzo ciekawych wniosków. Myślę, że te wnioski nie dotyczą wszystkich pacjentów tak zwanych onkologicznych, ale na pewno jakaś ich część z czystym sumieniem podpisze się pod moimi przemyśleniami. Czytaj dalej