Problemy z wagą czyli o diecie słów kilka……….

Tak naprawdę to sztuka komponowania posiłków nigdy nie była moją mocną stroną. Od kiedy pamiętam zawsze miałam problemy z wagą i w związku z tym wiele, wiele lat temu zaczęłam ćwiczyć. Dawno temu chodziłam na siłownię, bo wtedy sprawiało mi to frajdę, wtedy też zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to co jem. Czytaj dalej

Sterydy i pasożyt – czyli dlaczego tak trudno stracić te „posterydowe” kilogramy.

Każdy kto w trakcie leczenia brał sterydy wie o czym mówię. Nie znam osoby, która nie przytyła po sterydach. Różni się tylko ilość przybranych kilogramów. Jest taka powszechna mądrość bardzo często wypowiadana, że po sterydach się puchnie. Czy to dobre określenie? Czytaj dalej

Kiedyś byłam blondynką, czyli o tym co straciłam razem z włosami.

Znowu taka moja refleksja, takie moje przemyślenia jeszcze z czasów chemii i leczenia. Czy w tym naszym życiu codziennym, w tej pogoni za własnym ogonem, w tym pędzie w którym żyjemy mamy choć trochę czasu nad zastanowieniem się nad jego sensem? Zwykle wstajemy rano i wchodzimy w kierat, bo tyle jeszcze trzeba zrobić. Refleksja zwykle przychodzi gdy staje się coś złego, coś tracimy, ktoś odchodzi. Czytaj dalej

Leczenia ciąg dalszy – naświetlania i….. powrót do biegania.

Pierwszy raz wyszłam z domu żeby pobiegać równo dwa tygodnie po operacji. Chociaż raczej to nie było bieganie, tylko truchtanie. Taki powolny 3-kilometrowy truchcik. Inni chodzą z kijkami, ja chodzić nie umiem, tym bardziej chodzić z kijkami. Wolę potruchtać. Bez kijków. Było mi bardzo ciężko. Byłam bardzo słaba. Zrobiłam trzy pętelki wokół mojego osiedla, tak na wszelki wypadek, gdybym musiała zrezygnować, gdyby zabrakło mi sił. Biegałam tak co dwa – trzy dni przez ponad trzy tygodnie. Dopiero po miesiącu odważyłam się pobiec kawałek moją stałą trasą. Też tylko 3 kilometry. Czytaj dalej