Jak to jest z tą radioterapią? – czyli o naświetlaniach słów kilka……..

Wczoraj napisała do mnie Beata, że o różnych rzeczach piszę, ale gdzie jest tekst o naświetlaniach? Miała rację, bo tak stricte o radioterapii jeszcze nie napisałam. Chyba warto o tym jednak wspomnieć, bo sporo osób pytało mnie o to w prywatnych wiadomościach i w mailach. Odpisywałam indywidualnie, ale pewnie warto zebrać to w całość. Więc już się poprawiam. Z dedykacją dla Beaty, ale dla innych też.

Zacznę od terminu. Bo o to pytacie najczęściej. Czytaj dalej

Leczenia ciąg dalszy – naświetlania i….. powrót do biegania.

Pierwszy raz wyszłam z domu żeby pobiegać równo dwa tygodnie po operacji. Chociaż raczej to nie było bieganie, tylko truchtanie. Taki powolny 3-kilometrowy truchcik. Inni chodzą z kijkami, ja chodzić nie umiem, tym bardziej chodzić z kijkami. Wolę potruchtać. Bez kijków. Było mi bardzo ciężko. Byłam bardzo słaba. Zrobiłam trzy pętelki wokół mojego osiedla, tak na wszelki wypadek, gdybym musiała zrezygnować, gdyby zabrakło mi sił. Biegałam tak co dwa – trzy dni przez ponad trzy tygodnie. Dopiero po miesiącu odważyłam się pobiec kawałek moją stałą trasą. Też tylko 3 kilometry. Czytaj dalej