Nie wiem dlaczego tak jest, ale ostatnio ciągle wpadają mi w ręce książki które w jakimś sensie są związane z pasożytem. Zastanawiam się czy to jest tak, że mój umysł wyczulił się na szukanie takich informacji? Informacji o wszystkim co jest związane z chorobą? Czy po prostu zaczęłam zauważać coś czego wcześniej nie widziałam? Czytaj dalej
Archiwa tagu: pasożyt
KAŻDY RAK JEST INNY. Każdy z nas może go spotkać na swojej drodze.
Październik jest miesiącem walki z rakiem piersi, ale czy wszyscy o tym wiemy? Wielu ludzi udaje że raka nie ma, wielu ludzi widząc coś co kojarzy się z rakiem, obchodzi to szerokim łukiem. Dlaczego? To jest chyba nasza cecha narodowa, że jak o czymś nie mówimy i próbujemy nie zauważać, to wydaje nam się że to nie istnieje. I dokładnie tak jest z chorobą nowotworową. Czytaj dalej
Mój pierwszy bieg – czyli debiut „po pasożycie”.
Wczoraj był bardzo ciekawy dzień. I to nie chodzi tylko o to, jesteśmy mistrzami świata, a polska siatkówka wraca na wysokie poziomy. Ale jeżeli zaczęłam o siatkówce, to naprawdę emocji było sporo, bo siatkówka to jeden z nielicznych sportów zespołowych które lubię oglądać. Czytaj dalej
Już nic nie muszę – czyli o tym w jaki sposób pasożyt zmienia punkt widzenia.
Od kiedy pamiętam zawsze wszystko MUSIAŁAM zrobić. Musiałam wstać rano, musiałam odwieźć dzieci do szkoły, musiałam iść do pracy, musiałam zrobić zakupy, wykonać dziesiątki telefonów, coś załatwić, gdzieś pojechać, z kimś się spotkać, porozmawiać, wysłać maile, zapłacić rachunki, przypilnować żeby dzieci nie chodziły brudne, itd….. itp….. Czytaj dalej
Rok życia z pasożytem – badania, chemia i operacja.
Mam koleżankę, która twierdzi że jestem zadaniowcem – cokolwiek to znaczy. Ona rozumie to tak, że mam do zrealizowania cel i po prostu to robię. A potem następny i następny. I pewnie coś w tym jest bo przez cały poprzedni roku dokładnie tak funkcjonowałam. Od badania do badania, od chemii do chemii, potem operacja, kolejne wizyty u lekarzy, naświetlania, kolejne badania…… Po prostu odhaczałam kolejne wykonane zadania i koncentrowałam się na następnych. Czytaj dalej
Jak to z tym moim bieganiem było….
Słuchając opowieści różnych osób śmiem twierdzić że sporo z nich miało lub ma w planach rozpoczęcie biegania. No właśnie – ma w planach. A to wystarczy tylko założyć trampki i wyjść z domu. I ja właśnie tak zrobiłam. To był koniec lata 2010 roku. Na początek to były nie całe 3 kilometry i ……potworne zmęczenie. Ale zaparłam się i nie zrezygnowałam. Po 2 miesiącach wydłużyłam mój dystans do 4 kilometrów, po kolejnym do 5. W kwietniu 2011 pobiegłam w moim pierwszym biegu na 10 kilometrów. Dałam radę, a potem już poszło. Czytaj dalej