Rok życia w symbiozie …….. z pasożytem.

Minął rok, dobry rok, (nie wiem, czy) z żalem dziś żegnam go ……. W każdym razie żegnam, bo 7-go lipca minął rok. Dokładnie rok. Rok temu zakończyłam pierwszy etap leczenia. To właśnie wtedy usłyszałam od mojej pani Doktor, że mam żyć „normalnie”. Żyję. Ale czy normalnie? Zależy jak dla kogo. Dużo się przez ten rok wydarzyło. Dużo dobrych rzeczy, ale i tych o których chciałabym nie pamiętać. Przede wszystkim nauczyłam się życia w symbiozie – symbiozie z moim pasożytem. Przestałam się oszukiwać, że jeszcze kiedyś będzie ono wyglądało tak jak było „przed” pasożytem, bo ja nie chcę dzielić życia na „przed” i „po” nim, ale………  No właśnie cały czas jest to ale…….. Czytaj dalej

Na Zawrat to lepiej w klapkach czy w sandałkach? – czyli o polskiej turystyce wysokogórskiej.

Przymierzam się do tego tekstu od bardzo dawna, bo ciągle wydaje mi się że jeszcze nie mam prawa o tym pisać. Tylko tak ostatnio zastanowiłam się dlaczego nie mam prawa?

Chyba właśnie mam. Dlatego że po tych górach chodzę. Może faktycznie nie po aż takich wysokich i nie tak często jakbym chciała, ale chodzę i mam zamiar pójść jeszcze nie raz i to w coraz wyższe góry.

860988__rock-climbing_p Czytaj dalej

Narty po roku przerwy czyli o tym czego się nie zapomina pomimo choroby.

Zawsze lubiłam jazdę na nartach. Czekałam na zimę, żeby pojechać w góry. Ale tak jak latem lubię po górach chodzić, tak zimą zdecydowanie wybieram narty. I co roku na tych nartach jeździłam. Ostatni raz zimą w 2013 roku. W zeszłym roku miałam przerwę. Czytaj dalej

RYSY – 2503 m.n.p.m. – moje trzecie podejście …

Ostatni weekend znowu spędziliśmy w Tatrach i to już chyba ostatni weekend w tym roku. Ostatni jeżeli chodzi o chodzenie po górach wysokich. Tym razem znowu pojechaliśmy trochę na wariata, bo ciężko nam było zgrać wszystkie terminy. W pierwszej wersji mieliśmy jechać w zeszłym tygodniu Czytaj dalej

Wyprawa na Rysy – wrzesień 2014.

Wyprawa na Rysy była zaplanowana jeszcze w sierpniu. W pierwszej wersji miało jechać kilkanaście osób, jednak sporo wykruszyło się ze względu na stan zdrowia, inne wyjazdy no i pogodę. W czwartek, przez cały dzień wykonałyśmy masę telefonów i po długich i burzliwych dyskusjach – głównie odnośnie pogody ale także składu naszej ekipy, po południu podjęłyśmy decyzję że jednak jedziemy. Czytaj dalej