Rak + zwolnienie = …… praca ????

Reakcje na pasożyta mogą być bardzo różne. Różne historie słyszałam od różnych ludzi. Różne historie czytałam. Każda historia jest inna, nie ma dwóch takich samych. Ja piszę moją własną historię…….. Czytaj dalej

„MAM RAKA” – czyli o reakcji innych na newsa o pasożycie.

To trudny temat ale trzeba o tym napisać. Bo tak naprawdę jeżeli usłyszymy od kogoś takiego newsa to nie bardzo wiadomo jak się zachować. A reakcje są bardzo różne; płacz, niedowierzanie (jak to TY !!!! to nie możliwe), zdziwienie, złość, czy po prostu pytanie – jak ci mogę pomóc – ale to rzadziej. Takie pytania padały raczej w trakcie leczenia. Czytaj dalej

Rok życia z pasożytem – badania, chemia i operacja.

Mam koleżankę, która twierdzi że jestem zadaniowcem – cokolwiek to znaczy. Ona rozumie to tak, że mam do zrealizowania cel i po prostu to robię. A potem następny i następny. I pewnie coś w tym jest bo przez cały poprzedni roku dokładnie tak funkcjonowałam. Od badania do badania, od chemii do chemii, potem operacja, kolejne wizyty u lekarzy, naświetlania, kolejne badania…… Po prostu odhaczałam kolejne wykonane zadania i koncentrowałam się na następnych. Czytaj dalej

Mój pasożyt – czyli jak to się zaczęło.

Chyba każda osoba, która usłyszy od lekarza sławetne zdania „Ma pani/pan raka” – zadaje to samo pytanie: „Czy jest złośliwy?” Odpowiedź lekarza która wtedy pada: „Każdy rak jest złośliwy”. Nie złośliwy może być tylko guz. Bo rak i guz to wcale nie to samo. Teraz już to wiem, kiedyś nie wiedziałam. Czytaj dalej

Jak to z tym moim bieganiem było….

Słuchając opowieści różnych osób śmiem twierdzić że sporo z nich miało lub ma w planach rozpoczęcie biegania. No właśnie – ma w planach. A to wystarczy tylko założyć trampki i wyjść z domu. I ja właśnie tak zrobiłam. To był koniec lata 2010 roku. Na początek to były nie całe 3 kilometry i ……potworne zmęczenie. Ale zaparłam się i nie zrezygnowałam. Po 2 miesiącach wydłużyłam mój dystans do 4 kilometrów, po kolejnym do 5. W kwietniu 2011 pobiegłam w moim pierwszym biegu na 10 kilometrów. Dałam radę, a potem już poszło. Czytaj dalej