Już nic nie muszę – czyli o tym w jaki sposób pasożyt zmienia punkt widzenia.

Od kiedy pamiętam zawsze wszystko MUSIAŁAM zrobić. Musiałam wstać rano, musiałam odwieźć dzieci do szkoły, musiałam iść do pracy, musiałam zrobić zakupy, wykonać dziesiątki telefonów, coś załatwić, gdzieś pojechać, z kimś się spotkać, porozmawiać, wysłać maile, zapłacić rachunki, przypilnować żeby dzieci nie chodziły brudne, itd….. itp….. Czytaj dalej

Moje wyzwanie – WYSOKIE TATRY

Postanowiłam zrobić coś dla siebie i w połowie lipca pojechałam w Tatry – pochodzić po górach. To był mój kolejny pomysł do zrealizowania – po założeniu bloga.

Wymyśliłam te Tatry jeszcze w styczniu, jeszcze w trakcie chemii. Czytaj dalej