W tym roku mój wyjazd w Tatry stanął pod wielkim znakiem zapytania, ze względu na lipcowe górskie powodzie. Zaplanowałam swój wyjazd dokładnie w czasie kiedy Doliną Roztoki płynął potok, a do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów można było się dostać tylko przez Świstówkę. Trochę mi to nie było po drodze, bo chciałam zatrzymać się na kilka dni w Piątce – skończyć Orlą Perć i pochodzić po okolicznych szlakach. Efekt był tego taki, że wylądowałam w Tatrach w zeszły weekend. Też do końca nie wiedziałam co z tego wyjazdu wyjdzie, bo pogoda w tym roku płata nam straszne figle.
No cóż – jak już wielokrotnie mówiłam, trzeba coś zaplanować, żeby potem móc te plany zmieniać. Czytaj dalej