Jeszcze w trakcie chemii obiecałam sobie że jak tylko będę mogła to idę biegać. I dotrzymałam słowa. A o ile dobrze pamiętam, to jeszcze przed moją operacją umówiliśmy się z Michałem że pobiegniemy na jesieni maraton. Ten 36 Maraton Warszawski. No cóż niestety maratonu nie pobiegnę, przeliczyłam się. Nie przypuszczałam, że naświetlania mnie tak wykończą i że aż tyle czasu będzie mi potrzeba żeby się zregenerować. Przykro mi ale znowu stanę na mecie we wrześniu. Trudno, wytrzymam.
W między czasie też trochę się wydarzyło w planach i wyzwaniach moich „towarzyszy” biegania. Grześ w tym roku pobiegł w maratonie w Barcelonie. Przywiózł super zdjęcia i super wrażenia. Andrzej pobiegł w Orlen Warsaw Marathon, pogoda wtedy była naprawdę super do biegania. A Michał jednak pobiegnie w maratonie na jesieni, ale już wiem że to będzie Maraton Berliński. Bardzo trzymam kciuki za ten jego debiut i wierzę że przywiezie z Berlina dużo wrażeń. Jakiś czas temu namawiałam też Agatę na jakiś taki dłuższy dystans, co prawda wtedy rozmawiałyśmy o półmaratonie, ale kto wie? Jeszcze jest dużo czasu. Może 😉
Niedawno poznałam mailowo i facebookowo Anię, która też miała przejścia z pasożytem i co roku robiąc pasożytowi na złość wydłuża dystans na którym biega. Wiem, że w przyszłym roku Ania planuje maraton.
No cóż wychodzi na to że ja też muszę zacząć planować. I zrobiłam już pierwszy krok. Zaczynam w połowie września od Bemowskiego Biegu Przyjaźni. To bardzo fajna impreza utrzymana w duchu PRL-u. Z gadżetami i nagrodami w stylu mydła Biały Jeleń, szarego papieru toaletowego, zwiedzania autobusu „ogórka” i ponaklejanych wszędzie etykiet zastępczych na wyrobach czekoladopodobnych. Mam nadzieję, że pamiętacie to wszystko. Fajną atrakcją jest też bieg dziecięcy, od którego zaczyna się ta impreza – to tak zwany rekreacyjny. Moje dzieci przynajmniej bardzo miło go wspominają i mam nadzieję że w tym roku też pobiegną. A dla mnie to będzie taki debiut po ponad rocznych zmaganiach z pasożytem.
Potem mam w planach Biegnij Warszawo. To tylko 10 kilometrów, więc mam nadzieję że na początku października dam już radę przebiec taki dystans. Bardzo chciałabym pobiec u Janusza Bukowskiego w Wybiegaj Sprawność na Kępie Potockiej w połowie października. To też już taka nasza tradycja, bo ta impreza, to też biegi dla dzieci, więc pewnie moje dzieci również się tam wybiorą. No i Bieg Niepodległości na początku listopada, bo na nim zwykle kończył się mój sezon biegowy.
A maraton?
Tak planuję maraton. W 2015. Na wiosnę. Warsaw Orlen Marathon. Zobaczymy jak będzie z bieganiem w zimę. Ale zima nie jest problemem. Raczej moje zdrowie bardziej mnie niepokoi, a zwłaszcza to żebym była zdrowa i nie straciła odporności. Bo jeżeli będę chorować to moje plany wezmą w łeb.
Jest jeszcze dużo czasu i mam nadzieję dojść do siebie na tyle, że przebiegnę ten dystans. Taki mam plan, czy mi się uda? Zobaczymy. Od dwóch tygodni biegam już 5 kilometrów. Postaram się do końca sierpnia wydłużyć ten dystans. O ile? Jeszcze tego nie wiem. Ale pewnie spróbuję o kilometr, może o dwa.
W każdym razie biegam na razie dwa, trzy razy w tygodniu. Biegam moją starą trasą, albo jadę na Kępę Potocką i biegam między stawami. To też fajna trasa i dużo innych biegających ludzi wokół.
A więc – trzymajcie się Kochami i do następnego razu, bo jadę biegać. 😉
Aga, to ja też się piszę na ten MARATON 2015:). Od września cała moja ferajna idzie do przedszkola,więc ja będę miała czas ,żeby potrenować regularnie. No! To jesteśmy umówione i nie ma to tamto:-)
Trzymam Cię za słowo, jeszcze jest sporo czasu, damy radę, a może jakąś większą grupę zorganizujemy??? Pozdrawiam serdecznie 😉
Uda się! Razem zadebiutujemy w maratonie na wiosnę!!
To będzie mój debiut w maratonie z pasożytem, już kiedyś maraton przebiegłam, tylko że wtedy byłam zdrowa 😉