Skąd takie pytanie? Otóż niedawno usłyszałam od kilku osób, że jestem odważna. Nie ukrywam, że byłam tym trochę zaskoczona. Ja? Odważna? Wiele rzeczy mogłabym o sobie powiedzieć, ale odwaga na pewno nie byłaby cechą charakteru, którą wymieniłbym. Zresztą to chyba już zawsze tak jest, że my widzimy się trochę inaczej niż inni widzą nas. Ostatnio na naszych warsztatach z psychoonkologicznych miałyśmy takie ćwiczenie – należało powiedzieć co inni wiedzą o nas, a czego my o sobie nie wiemy. Przyznam szczerze, że kilka z nas dowiedziało się o sobie bardzo ciekawych rzeczy…..
Zawsze wydawało mi się, że większość z nas buduje swój obraz dla innych ludzi i kreuje siebie na kogoś innego niż jesteśmy w rzeczywistości. Staramy się być lepsi, mądrzejsi, bardziej elokwentni. Wchodzimy w jakąś rolę, a później gramy ją dalej. Może trochę nieświadomie, ale gramy ją i czasem sami zaczynamy wierzyć, że tacy jesteśmy na prawdę. Obserwując świat wokół mnie coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu że sporo ludzi właśnie tak postępuje.
A teraz to nie my kreowałyśmy siebie, tylko miałyśmy powiedzieć jak widzimy inne dziewczyny, które znamy już od dobrych kilku miesięcy. Na naszych warsztatach psychoonkologicznych jesteśmy ze sobą szczere – czasem aż do bólu. Może właśnie dlatego jesteśmy w stanie wiele rzeczy sobie powiedzieć. W trakcie warsztatów rozmawiałyśmy na tak wiele – czasem bardzo intymnych tematów – że po tych kilku miesiącach spotkań wiemy o sobie bardzo dużo. Może nawet za dużo (sic!), ale właśnie ta wiedza pozwoliła nam wyciągnąć z tych naszych rozmów bardzo ciekawe wnioski.
Cały czas się zastanawiam jak to jest z tą odwagą….. Czy naprawdę mam ją gdzieś w sobie? Czy to jak obecnie żyję to naprawdę jest kwestia odwagi? Czym się różni to moje życie teraz od tego życia z przed choroby?
Czy kiedyś – zanim pojawił się pasożyt – poszłabym sama w wysokie góry? weszłabym na jacht i ruszyła przed siebie przez sztormowy Bałtyk? zabrałabym rodzinę do Norwegii po to żeby chodzić tam po górach? snułabym całkiem realne plany o wycieczce na Kaukaz? ruszyłabym sama gdzieś na koniec świata (a pisząc ten tekst właśnie siedzę w samolocie, który w tej chwili leci nad Grenlandią…….) Czy to jest odwaga? Powiedziałabym raczej, że chęć zmian i doświadczenia czegoś nowego, na co kiedyś nie było czasu. Tylko, że te wszystkie zmiany które razem z pasożytem zawitały do mojego życia, potraktowałam jako coś, co dostałam razem z nim w pakiecie. Skoro on chce mi to życie wywrócić do góry nogami, to ja mu udowodnię że tak wcale nie będzie.
Wiec może właśnie to jest tą odwagą? Może inni tak to widzą. Ja chyba jeszcze nie do końca …… Może gdy odzyskam siły i uporam się z moimi problemami zdrowotnymi – a mam nadzieję, że kiedyś ten szczęśliwy dzień w końcu nastąpi. Może kiedy zrealizuję moje plany, pójdę gdzieś wysoko w góry, popłynę tam gdzie mi się zamarzy, pobiegnę w maratonie, albo w czymś jeszcze bardziej wymagającym i wdrapię się gdzieś na 5000 m (czyli Elbrus, bo on cały czas za mną chodzi), albo jeszcze gdzieś wyżej ……..
Wtedy będę mogła z czystym sumieniem powiedzieć że jestem odważna.