Cycki – czyli ziemia niczyja ………..

Dokładnie takie zdanie usłyszałam od pewnej pani doktor. Zresztą nie byle jakiej pani doktor. Pani doktor jest lekarzem – chirurgiem – onkologiem i pracuje w jednym z lepszych warszawskich szpitali, a zdanie powyższe zostało wypowiedziane właśnie w tym szpitalu na konferencji poświęconej profilaktyce raka piersi.

Na początku wystąpienia pani doktor, wszyscy dowiedzieli się jakie są wytyczne różnych organizacji pro zdrowotnych m.in. Ministerstwa Zdrowia odnośnie profilaktyki raka cycka i kto powinien kobietom te piersi badać. No cóż – szczerze mówiąc za wesoło to nie wygląda. Kobieta przed 30-stką nie uświadczy mammografii, o ile sama sobie jej nie wywalczy, że o USG już nie wspomnę. Po 40-stce jest już trochę lepiej, ale również szału nie ma. Zgodnie z tym co sugeruje MZ, dopiero po 50-tce przysługują nam badania co dwa lata. Więc ja, statystycznie załapię się na te badania dopiero za jakiś czas, a od mojej diagnozy minęło już parę ładnych lat. Od tamtego czasu jestem już co prawda tą „onkologiczną”, więc traktuje się mnie trochę inaczej, ale wcale nie jest tak kolorowo. Dlaczego? Zgodnie z procedurami medycznymi, takim jak ja, przysługuje raz w roku (słownie RAZ) mammografia i RTG klatki piersiowej. I to wszystko. A gdzie cała reszta badań? Mój doktor mówi mi wprost, że na NFZ nie może mi tego zlecić, ale na moje pytanie czy jeszcze powinnam jakieś badania zrobić, pada odpowiedź – jeżeli możesz sobie na to pozwolić to: USG piersi, USG brzucha, USG ginekologiczne minimum raz w roku, krew co najmniej dwa razy w roku, no w moim przypadku jeszcze THS trzy a nawet cztery razy w roku. Nie wspomnę już o cyklicznych kontrolnych wizytach u specjalistów. Gdzie w tym wszystkim profilaktyka? Przecież ja jestem w tej pierwszej grupie ryzyka. Mam dzieci jeszcze stosunkowo małe, więc naszemu państwu powinno zależeć żebym jeszcze trochę pomęczyła się na tym pięknym świecie. Ale to jest teoria, bo praktycznie sama muszę o siebie zadbać.

Ale wracając do cycków. Oczywiście, zgodnie z zaleceniami należy uskuteczniać samobadanie, tylko powiedzcie mi proszę, która dwudziesto-paro-latka myśli o badaniu piersi? OK, jeżeli ma w najbliższej rodzinie przypadki zachorowań, to wtedy tak. A jeżeli nie? Przecież ten problem nas nie dotyczy ….  Im kobieta starsza i w jej otoczeniu pojawiają się znajome i koleżanki które dopada pasożyt, to wtedy jest to taki trochę zimny prysznic i raptem w cudowny sposób znajduje się czas żeby pójść do lekarza i zapisać się / poprosić /wywalczyć /zrobić badania (niepotrzebne skreślić).

Dla mnie dużą ciekawostką jest fakt, że zgodnie z zaleceniami MZ, badanie piersi powinien robić lekarz ginekolog na wizycie kontrolnej, a także lekarz pierwszego kontaktu, ewentualnie internista – też na różnych wizytach. To teoria. A jak jest praktyka? Kiedy pani doktor zapytała kobiet obecnych na konferencji, czy jest tutaj taka, której ginekolog bada piersi, podniosła się jedna ręka. Słowie JEDNA….

No więc jak to jest z tymi cyckami? Kto je powinien sprawdzać? Praktycznie, a nie teoretycznie. Po rozważaniach teoretycznych i wymianie poglądów z naszej codziennej praktyki – wyszło nam że piersi to faktycznie ziemia niczyja.

A jak jest konkluzja tych rozważań? Świadomość tego, że każdy – dosłownie KAŻDY może zachorować na raka jest bardzo ważna. Trzeba o tym mówić głośno. Kampanie społeczne propagujące badania, które czasami pojawiają się w mediach, to dosłownie kropla w morzu potrzeb. Wydaje mi się, że bardzo sprawdzają się tutaj ludzie znani, którzy mają odwagę mówić o swojej chorobie, bo to jest namacalny dowód na to, że z rakiem można sobie poradzić. Jeżeli jeszcze do tego dojdzie determinacja żeby się badać i czasem nawet zmuszać lekarzy do przepisania tych badań, lub po prostu pójść na badania i za nie zapłacić, to jesteśmy na dobrej drodze do skutecznej profilaktyki. Jeżeli dodamy do tego regularne samobadanie piersi i świadomość że nie jestem świętą krową i na mojej drodze też mogę spotkać pasożyta, to jest już nie źle. Tylko ile z nas podchodzi w ten sposób do swoich cycków? Same odpowiedzcie sobie na to pytanie …….

 

Jedna myśl nt. „Cycki – czyli ziemia niczyja ………..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *