Mój pierwszy bieg – czyli debiut „po pasożycie”.

Wczoraj był bardzo ciekawy dzień. I to nie chodzi tylko o to, jesteśmy mistrzami świata, a polska siatkówka wraca na wysokie poziomy. Ale jeżeli zaczęłam o siatkówce, to naprawdę emocji było sporo, bo siatkówka to jeden z nielicznych sportów zespołowych które lubię oglądać. Pamiętam że kiedyś jak było więcej czasu i mniej dzieci jeździło się na mecze za naszą drużyną. Zawsze atmosfera na nich była nieprawdopodobna – szczególnie na tych meczach z Brazylią. Teraz też staram się oglądać siatkę jeżeli tylko mogę pomimo tego, że już tylko w telewizorze.

Ale do rzeczy, bo nie o siatce miałam pisać. Wczoraj pobiegłam pierwszy raz po prawie półtorarocznej przerwie. Moim ostatnim biegiem przed chorobą był Irena Samsung Run w czerwcu 2013. No ale potem było USG, rezonans, biopsja i cały ciężki rok, którego nie chcę pamiętać. Wczorajszy VI Bemowski Bieg Przyjaźni był moim debiutem w bieganiu „po pasożycie”. Mój wynik może nie był imponujący, bo ponad pół godziny to trochę sporo, ale jak na pierwszy raz…..

W każdym razie dobiegłam do mety i to nie na ostatnim miejscu. I czas w którym pokonałam te 5 kilometrów na razie nie jest dla mnie ważny. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś zejdę poniżej pół godziny, na razie dobiegłam do mety. I nie tylko ja dobiegłam, bo moja córka w biegu dziecięcym była w pierwszej dziesiątce, a Andrzej zmieścił się w 24 minutach, więc nie jest źle.

Ale wczoraj dostałam jeszcze jeden prezent – tym razem od ONETU. Link do mojego tekstu o Amazonkach był przez cały dzień na ich pierwszej stronie. Efektem tego było ponad 40.000 wejść na mojego bloga oraz kilkadziesiąt komentarzy i maili.

Dostałam tyle pozytywnych emocji i ciepłych słów, że trudno mi to opisać.

Chyba jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że jest coraz więcej ludzi którzy chcą czytać to o czym piszę. Bardzo Wam za to dziękuję 🙂

bieg bemowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *