Przez wszystkie lata kiedy biegałam w tak zwanych biegach masowych i na nie się rejestrowałam, zawsze gdzieś migał mi przed oczami napis „bieganie charytatywne”. Właściwie nigdy tak do końca nie zastanawiałam się o co w tym bieganiu charytatywnym chodzi i na czym ono polega, aż do ostatniego Biegu Niepodległości. W Biegu Niepodległości pobiegłam razem z Michałem, którego znam od lat. Niestety nie mamy zbyt często okazji żeby pogadać (tak, wiem to oczywiście wymówka), więc pogadaliśmy sobie przed biegiem. Michał wrócił do Polski dwa dni przed Biegiem Niepodległości, bo 6 listopada pobiegł w Maratonie Nowojorskim. Dowiedziałam się wtedy, że najprostszą formą „załapania” się na maraton w Nowym Jorku to właśnie pobiegnięcie dla jakiejś organizacji charytatywnej, lub organizacji z serii NGO-sów, a dzień później zobaczyłam, że moi znajomi rejestrują się w 12 Półmaratonie Warszawskim – właśnie jako „biegacze charytatywni”. No więc poczytałam sobie – o co w tym bieganiu charytatywnym chodzi.
Partnerami większości biegów masowych są organizacje pozarządowe. Rejestrując się na bieg, można wybrać możliwość biegania właśnie dla takiej organizacji i zbierania dla niej pieniędzy. Należy najpierw stworzyć swój profil na stronie rejestracyjnej danego biegu, a potem spróbować zachęcić ludzi (np. swoich znajomych i fejsie i ich znajomych i znajomych znajomych) żeby wpłacili choć symboliczną złotówkę na konto wybranej organizacji. Zebranie ustalonej kwoty zagwarantuje nam otrzymanie pakietu startowego, a to co uda nam się zebrać „górką” przechodzi na wybraną przez nas organizację.
Właściwie, to nawet długo się nie zastanawiałam. Skoro przebiegłam 10 km w Biegu Niepodległości, to zapewne przebiegnę też w 12 Półmaratonie Warszawskim. Tym bardziej że to dopiero za ponad 3 miesiące. Z różnych NGO-sów wybrałam Fundację Rak’n’Roll i to właśnie pod znakiem R’n’R będę biec. Oczywiście nie tylko, bo na pewno będę jeszcze promować swój blog i ONKO-SAILING, ale to właśnie dla Fundacji Rak’n’Roll będę zbierać pieniądze. Dlaczego? Już wyjaśniam. Jestem pacjentką onkologiczną, więc wydaje się być logicznym, że wybrałam organizację działającą na rzecz pacjentów onkologicznych. A poza tym sama doświadczyłam wsparcia i pomocy ze strony Fundacji. Kiedy prawie rok temu potrzebowałam wsparcia psychoonkologa zwróciłam się właśnie w Fundacji. Od jesieni biorę udział w programie IPORAKU. To pierwsza i pilotażowa grupa wsparcia (na ten temat będzie osobny wpis). Znam sporo osób, które były z Fundacją związane, którym Fundacja pomogła, którym nadal pomaga. W bardzo różnych obszarach. Przede wszystkim we wsparciu psychoonkologicznym, ale po z tym w organizowaniu pomocy w różnych grupach wsparcia, pomaga indywidualnie, pomaga w zbieraniu pieniędzy na leczenie. Programy: Boskie Matki, Daj Włos, Photos ForLife, Super Hospa, Pięknołyse, Rak’nRolling a teraz IPORAKU to namacalne dowody tego, co dobrego robi Fundacja dla pacjentów onkologicznych. I wszelkiego rodzaju warsztaty – i te dotyczące naszego wyglądu i wizerunki w trakcie choroby i już po niej i te nastawione na rękodzieło, czyli tworzenie czegoś nowego, a chodzi tu po prostu o aktywizowanie kobiet do wyjścia z domu i nie myślenia tylko o chorobie.
Trochę liczę się z tym, że moja decyzja zostanie zhejtowana, bo nie spotkałam się jeszcze z tym, że fundacje i organizacje onkologiczne są w 100 procentach popierane i że w pełni aprobowane jest to, co one robią. Zawsze znajduje się ktoś kto ma temat tych organizacji nienajlepsze zdanie. Szanuję opinię każdego, ale z mojego doświadczenia widzę większość pozytywów w tego typu organizacjach. I właśnie stąd moja decyzja.
A jeżeli chcecie wesprzeć mnie i moją decyzję biegania dla Fundacji – tutaj jest link do mojej strony i możliwości wpłacenia symbolicznej złotówki.
https://rejestracja.maratonwarszawski.com/pl/charity/2189
I jeszcze jedno. Kwotę którą zapłaciłabym za pakiet startowy w Półmaratonie zapłaciłam sobie sama – więc argument, że chcę pobiec bez płacenia za pakiet odpada. Również każdej osobie z moich znajomych, która pobiegnie charytatywnie w półmaratonie przelałam trochę pieniędzy. Czasem symbolicznie – ale jednak i to bez względu na to jaką organizację charytatywną wybrała.
I bardzo, bardzo dziękuję Wam wszystkim za Wasze wsparcie, bo jednak tych osób dających mi wsparcie i trzymających kciuki jest znacznie więcej od tych nastawionych negatywnie. I tak trzymać !!!
Wow życzę powodzenia! Spore wyzwanie ale na pewno da pani radę. Czekam z niecierpliwością na maraton i relacje z maratonu. Bardzo bym prosiła o ocenę mojego bloga ponieważ dopiero zaczynam a recenzja by mi się przydała. http://bycwformie.blog.pl/ Na pewno będę do pani zaglądać bo warto.
Bardzo dziękuję 🙂
Zajrzę na pewno 🙂 pozdrawiam 🙂