Po zejściu z Orlej potrzebowałam chwilę żeby odsapnąć. Ulokowałam się w schronisku na samej górze na materacu, ale niestety nie było mi dane żeby odpocząć. Młodzież w drugim końcu poddasza urządziła sobie imprezkę i pomimo że zakopałam się w śpiwór i próbowałam nic nie słyszeć, po prostu się nie dało zdrzemnąć nawet na moment. Trudno. Poszłam więc coś zjeść.
MOJE TATRY 2018 – na razie powrót w doliny – część II
2