Wzburzony Bałtyk czyli o tym jak przetrwaliśmy sztorm w Cieśninach Duńskich.

Wyszliśmy z Helsingoru punktualnie o 16.00. Wiało. Chociaż właściwie to powinnam powiedzieć, że porządnie wiało. I to niestety prosto w dziób. Szliśmy na silniku dokładnie pod wiatr i pod falę. I czekało nas to niestety przez ponad 10 mil, później mieliśmy odbić w lewo i próbować stawiać żagle, tak przynajmniej zarządził Kapitano. Czytaj dalej

Przez Bornholm do Kopenhagi ……

Wszyscy długo czekaliśmy na nasz pierwszy rejs Onko-Sailingowy, a te dziesięć dni na morzu tak szybko minęło….

Ruszyłyśmy z Gosią w piątek o 10 rano. Planowałyśmy szybciej ale zapakowanie się chwilę nam zajęło, tym bardziej że musiałyśmy podjechać do mnie do pracy po prowiant.

A konkretnie po słoiki z naszymi obiadami. Czytaj dalej