kolejna bezsensowna śmierć …………………

Od wielu już lat, śmierć jest nieodzowną częścią mojego życia i tak naprawdę powinnam się już na nią trochę uodpornić, bo zabrała wiele bliskich mi osób. Tylko czy można się na nią uodpornić? Każda śmierć zostawia w nas ślad na długie lata, a może już na zawsze. Fakt, że po jakimś czasie ten ból trochę mija, ale wydaje mi się że wraz z upływem czasu, ból po stracie nigdy nie mija na zawsze.

Co roku odchodzą bliskie mi osoby – te z mojej najbliższej rodziny i te z tej dalszej. Ale coraz częściej odchodzą osoby onkologiczne które znałam. Niestety ostatnio coraz częściej i coraz częściej odchodzą osoby młode, których życie mogłoby jeszcze trwać. Dopiero w maju żegnaliśmy Beatę. Była tylko pięć lat ode mnie starsza i miała jeszcze wiele lat życia przed sobą.

W sobotę rak zabrał nam naszą Panią Anię. Nie jestem w stanie tego zrozumieć i się z tym pogodzić. Pracowałyśmy razem 12 lat. Moją diagnozę „rak” dostałam w 2013 roku. Pani Ania trzy lata później. Kiedy już przeszła ten etap najbardziej inwazyjnego leczenia, śmiałyśmy się, że teraz już możemy rozmawiać jak równy z równym, bo obie doświadczyłyśmy tego samego: mastektomia radykalna z wycięciem węzłów chłonnych, chemia, naświetlania, utrata włosów, sterydy, problemy ze skórą, z nadwagą, ze schodzącymi paznokciami, z pokancerowaną i ciągle krwawiącą śluzówką ……

Na przełomie maja i czerwca okazało się, leczenie Pani Ani antybiotykami się nie sprawdziło, a alergia i przenoszone zapalenie płuc okazało się przerzutem. Tylko nikt nie przewidział tego, że przerzut w ciele Pani Ani jest już na tyle rozsiany, że tak naprawdę – choć nikt tego głośno nie mówił – w grę wchodziło już tylko leczenie paliatywne. Chyba wszyscy liczyliśmy na cud. Niestety cud się nie wydarzył. Pani Ania odeszła w nocy 10 sierpnia.

Szczerze mówiąc cały czas mam przed oczami obrazy Pani Ani podlewającej i sadzącej kwiaty przed przedszkolem, robiącej listę zakupów, ustalającej co jest potrzebne w przedszkolu, który magnetofon zawieźć do naprawy, ile kupić ręczników i prześcieradeł, pilnującej żeby wydatki się zgadzały i żeby wszystko było gotowe przed 1 wrześniem. Ale też obrazy Pani Ani rozmawiającej z dziećmi, noszącej dzieciaki na rękach i cierpliwie tłumaczącej że mama zaraz przyjedzie, pomagającej zakładać buty i czapki i przytulającej dzieciaki, bo wiele z nich było zakochanych w Pani Ani. Powoli do mnie dociera, że już nigdy nie zjemy na śniadanie ani ryby w galarecie, ani tatara, ani śledzia z Lidla, że nie zamówimy na spółkę zupy z Bao Bao, nie pojedziemy razem po zakupy…. Cały czas mam nadzieję że to sen i że się z niego obudzę i będzie jak dawniej …… Niestety już nigdy nie będzie……..

Pogrzeb naszej Pani Ani odbędzie się w środę 14 sierpnia o godz. 14.00 w Miedznej koło Węgrowa, miejscowości z której Pani Ania pochodziła.

2 myśli nt. „kolejna bezsensowna śmierć …………………

  1. Cześć Agnieszka , dzisiaj słuchałem reportażu w Trójce o Twoich doświadczeniach. Cieszę się , że góry są nadal ważne dla Ciebie i że masz b.dobrą kondycję. Gratuluję wejścia na Elbrus ( ja właśnie wróciłem z Kazbeku ).

    Boguś z Częstochowy ( spotkaliśmy się rok temu w Tatrach , podwoziłem Cię do Palenicy a potem trochę wędrowaliśmy razem)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *