Dwa lata z moją tarczycą ……..

……… chociaż właściwie to powinnam napisać z niedoczynnością tarczycy, albo, ze świadomością że z moją tarczycą coś jest nie tak.

Gdy po raz pierwszy trafiłam do endokrynologa, to przyznam szczerze, że trochę się przeraziłam tą moją diagnozą. Pani doktor jednak uspokoiła mnie i razem z euthyroxem dostałam prikaz obserwowania siebie, czyli tego co się dzieje z moim samopoczuciem, spaniem, rozdrażnieniem, zmęczeniem, wahaniem wagi itd. Oczywiście zaczęłam się też trochę inaczej się odżywiać. Skrupulatnie brałam leki (dostałam też suplementację potasu) i pilnowałam rano żeby o nich nie zapomnieć. Ponieważ śniadanie jem w pracy, więc brałam euthyrox przed wyjściem z domu, żeby zachować odpowiedni czas zanim coś zjem. I pilnuję tego cały czas. Owszem zdarza mi się czasem zapomnieć wziąć lek, ale mam wtedy zapas w torebce i śniadanie jem wtedy później…..

Kolejna rzecz to dieta. Pójście do dietetyka okazało się pomocne bo – nauczyłam się regularnie jeść i bardziej zaczęłam zwracać uwagę no to co jem, ale co najważniejsze, nauczyłam się czego jeść nie powinnam przy niedoczynności tarczycy. I tak, przede wszystkim praktycznie wyeliminowałam soję. Jem ją bardzo rzadko w postaci sosu do sushi, a makron sojowy który bardzo lubiłam zastąpiłam ryżowym. Zwracam też uwagę co może mieć domieszkę soi i tych produktów po prostu nie jem. Bardzo ograniczyłam kalafiora, brokuły i brukselkę, a jeżeli je jem – to tylko gotowane. Niestety zdarza mi się jeść kapustę, a jeszcze częściej rzodkiewki, bo bardzo je lubię, niestety. Jem za to sporo nabiału i sporo więcej ryb, bo na mięso bardzo często po prostu nie mam ochoty. Przez dość długi okres czasu miałam spory problem ze słodyczami. Po prostu je lubię, ale na to też znalazłam sposób i przestałam je kupować. Łatwiej jest czegoś nie jeść, jak nie ma tego w domu. Mam tylko z tego powodu trochę więcej konfliktów z dziećmi, a pytanie „jak to nie ma nic słodkiego?” słyszę od mojego syna z dość dużą częstotliwością ……

No i regularnie sprawdzam TSH, FT4, FT3 i odwiedzam moją panią dr endokrynolog. Metodą prób i błędów po kilku miesiącach ustaliłyśmy dawkę leku przy której TSH mi spadło, poprawiło się moje samopoczucie, zniknęło zmęczenie. Bardzo długo to trwało, ale od kilku miesięcy widzę wyraźną poprawę. Wróciłam do moich treningów. Biegam już regularnie dwa lub trzy razy w tygodniu i stopniowo wydłużam dystans. Bardzo trudno było mi do tego biegania wrócić i zwalczyć zmęczenie i brak sił, ale mi się udało. Ponieważ w zeszłe wakacje trochę się zaniedbałam jeżeli chodzi o dietę, moje wyniki badań na jesieni trochę się pogorszyły. Nie jest to coś czym powinnam się bardzo niepokoić, ale trochę mnie to zmartwiło, więc postanowiłam znowu bardziej o siebie zadbać. Od kilku tygodni wprowadziłam sobie bardziej rygorystyczną dietę. Wyeliminowałam znowu słodycze. No dobrze, czasem zjem kawałek czekolady, ale rzadko, a jak już zjem ten kawałek, to np. nie jem nic wieczorem. Ograniczyłam rzeczy mączne, co wcale nie znaczy że nie jem pieczywa, ale znowu – jem rzadko i raczej ciemne albo z ziarna. No i jak dziewczyny w pracy zrobią pierogi albo naleśniki to nie jem dziesięciu, tylko max dwa lub trzy – nie więcej.

Przyznam się szczerze, że dopiero po wielu miesiącach zdałam sobie sprawę jak ważna jest dieta przy chorobach tarczycy. I to tak naprawdę chodzi o to, żeby zmienić swoje nawyki żywieniowe, bo zmiana tego co jemy na krótki czas, a potem powrót do tego co jedliśmy poprzednio do niczego dobrego nie prowadzi.

Przez tę zmianę diety, i regularne bieganie zaczęłam też chudnąć, w efekcie czego „wchodzę” w spodnie, które długo leżały w szafie, więc są też ekstra bonusy tej tarczycy. W maju będę robić badania, bo mam kolejną wizytę u mojej pani doktor. Tak naprawdę to już trochę się niepokoję, bo chciałabym, żeby wyniki wyszły lepsze niż poprzednio, ale zobaczymy jak będzie tym razem.

Spotkałam niedawno moją koleżankę, która powiedziała mi, że problemy z tarczycą u kobiet po raku cycka, występują na coraz większą skalę i są już udowodnione naukowo. Wcale mnie to nie dziwi. Coraz częściej zdarza mi się że słyszę od moich różnych koleżanek i znajomych, że są zmęczone, nie mają, siły, źle śpią, tyją itp. Pytam wtedy – „czy byłaś już u endokrynologa?”……..

I Was również do tego zachęcam. Zbadajcie tarczycę. Lepiej wcześniej niż później, bo naprawdę to nieduży gruczoł, ale może sporo w naszym organizmie narozrabiać……….

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *