W połowie października na Kępie Potockiej w Warszawie jest taki bieg, bez którego nie wyobrażam już sobie jesieni. O ile dobrze pamiętam zwykle w tym czasie dopisuje pogoda i w tym roku było podobnie. Mówię o biegu Wybiegaj Sprawność, który jest organizowany przez Janusza Bukowskiego i Jego Stowarzyszenie Dać Siebie Innym.
W tym roku byliśmy tam już po raz czwarty. Zawsze mówię głośno o tym biegu i zapraszam na niego każdego kto biega, truchta albo chodzi z kijkami, lub po prostu ma ochotę spędzić miło czas na świeżym powietrzu. Dorosłych, młodszych, starszych a także dzieci. Bo oprócz biegu głównego organizowane są też biegi dziecięce dla przedszkolaków, uczniów szkoły podstawowej i gimnazjum. Moje dzieci w każdym razie biegają co roku. I my też. A na zakończenie, organizowany jest taki symboliczny bieg na 50 metrów dla niepełnosprawnych czyli wszystkich o kulach, na wózkach, z upośledzeniem umysłowym, czy tych którzy nie mogą pobiec w biegu głównym. I właśnie Ci Ludzie – przez duże L – dostają największy aplauz. Bo tutaj nie ma przegranych, bo wygrani są wszyscy. Wszyscy, którzy spędzają tę niedzielę na Kępie Potockiej.
Bardzo lubię tę październikową niedzielę, bo to nie jest taka tradycyjna biegowa impreza, to jeden wielki piknik połączony z pomaganiem Ludziom Potrzebującym. Z wpłat na pakiety startowe a także z najróżniejszych datków i dzięki pomocy sponsorom Stowarzyszenie finansuje zakup wózków inwalidzkich dla najróżniejszych ludzi. Czasem są to takie bardzo specjalistyczne wózki, czasem takie ultra lekkie dla tych, którzy na wózkach uprawiają sporty, a czasem takie po prostu ułatwiające życie ludziom niepełnosprawnym, często niepełnosprawnym dzieciom. Mam wrażenie że co roku spotykam tam ludzi, którzy dobrze się znają i cieszą się z tego że mogą się spotkać, spędzić ten dzień razem, pogadać, zjeść kiełbaskę z grilla, grochówkę, napić się kawy. Dzieciaki dostają pączki, soczki, a w tym roku również przeróżne balonowe postacie. Moja córka zamówiła sobie dwukolorowego motylka.
Co roku także zbierane są kilogramy nakrętek, dzięki którym finansowany jest w sporej części zakup wózków. Idea Janusza – WIDZIEĆ WIĘCEJ NIŻ CZUBEK WŁASNEGO NOSA – to coś co wszyscy powinniśmy realizować, bo wokół nas jest wielu ludzi niepełnosprawnych, potrzebujących pomocy, a takie imprezy uwrażliwiają nas na te potrzeby.
W zeszłym roku w połowie października byłam po pierwszej chemii, więc nie biegłam, czekałam na mecie i patrzyłam jak inni do niej dobiegają. Obiecałam sobie że pobiegnę za rok. Pobiegłam. I dobiegłam do mety. Dobiegła też moja córka, która w swojej kategorii wiekowej dobiegła jako trzecia dziewczynka. Dostałyśmy piękne medale i obie jesteśmy z siebie dumne.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku pobiegniemy również. Do zobaczenia !!!